Geshe Gyatso

Lama rezydent – Cziamma Ling

Biografia:

Gesze Yungdrung Gyatso urodził się w regionie Dolpo w Nepalu w 1980r. W wieku 10 lat spotkał swojego nauczyciela Jego Eminencje Yongdzina Tenzina Namdaka i od tego czasu pod jego opieką pobierał nauki Sutry, Tantry i Dzogczen w klasztorze Triten Norbutse w Kathmandu. W 2008r. otrzymał tytuł Gesze (najwyższy tytuł w edukacji monastycznej). Po skończeniu swych studiów udał się na specjalne odosobnienie pod opieką swoich nauczycieli. Oprócz tego pracował jako dyrektor Szkoły Medycznej i redaktor magazynu Triten Norbutse ‘Drepoi Beltam’. Pracuje także nad rekonstrukcją klasztoru Tashi Namgyal w jego rodzinnym regionie Dolpo. Gesze odwiedził Polskę w roku 2013 i udzielał nauk w Warszawie, Sopocie, Gdańsku i Krakowie. Od 2015 r. Gesze zgodził się zostać nauczycielem rezydentem w Polsce i na stałe mieszkać w ośrodku Cziamma Ling w Wildze.

Wywiad z Gesze, który ukazał się w Ligmincha Europe Magazine, nr 20 (wiosna)

Od Buddy Kuntu Zangpo do Cziamma Ling w Polsce

Gesze-la, gdzie przyszedłeś na świat?
Urodziłem się w wiosce Tra, położonej w Dolpo, w regionie Bijer. To jest w Nepalu. Moja wioska położona jest zaraz obok słynnego klasztoru Samling, a w niej samej umiejscowił się klasztor Tashi Namgyal. Moja rodzinna linia związana jest z obydwoma tymi klasztorami.
Samling to jeden z najstarszych klasztorów Bon w okolicy. Założyli go lamowie słynnej linii Yangtonów wywodzącej się od mistrza Yangtona Gyaltsena Rinczena. Tashi Namgyal natomiast założył mój pradziadek Yangton Lama Yungdrung Dradul, który był ojcem mojej babki od strony ojca.
Yangton Gyaltsen Rinczen to bardzo ważny dzierżyciel linii Zhang Zhung Nyen Gyud. A klasztor Samling odegrał wielką rolę w dziele utrzymania tradycji Bon przy życiu po chińskiej inwazji na Tybet. Wielu lamów bonpo uciekło z Tybetu, aby potem odwiedzić Samling i studiować tutaj stare teksty. Wiele starych manuskryptów zostało im wypożyczonych w celu opublikowania i podzielenia się nimi z innymi bonpo.
Mój ojciec być ngagpą [Osoba świecka, ale poświęcająca się praktykom tantrycznym. Utrzymuje specjalne ślubowania i jest niejako archetypem jogina, który praktykując w pełni angażuje się w zwyczajne życie. – przyp. tłum] związanym z Samling, rodzajem świeckiego jogina oraz lekarzem medycyny tybetańskiej. Moja matka przynależy do szkoły Nyingma. Nieustannie śpiewała używane w tej szkole modlitwy, gdy byłem dzieckiem, co pozwoliło mi się ich nauczyć. W mojej rodzinnej wiosce przebywałem do 9 roku życia. Jak tylko skończyłem 5 lat, latem musiałem się zajmować owcami i jakami, gdyż moje ojczyste strony zamieszkują w połowie nomadzi, a w połowie ludzie osiadli. Zimy spędzałem razem z ojcem w klasztorze Samling będąc przez miesiąc lub dwa na czymś w rodzaju retritu. Przy ojcu uczyłem się pisać i czytać po tybetańsku, recytować mantry. Poza tym, pomagałem ojcu przy przygotowywaniu rytuałów i odosobnień.

Kiedy poszedłeś do klasztoru odbyć studia na stopień gesze?
Gdy byłem 9-latkiem, mój najstarszy brat gesze Choekhortshang Rinpocze uczył się już w klasztorze Men-ri w Indiach i poradził moim rodzicom, żeby mnie wysłali na studia do Triten Norbutse w Kathmandu. Ojciec był za tym pomysłem, ale przeciwstawiała się mu matka, która widziała mnie jako żyjącego wspólnie z rodziną. Skończył się ten spór tak, że w 1989 roku, gdy tak jak każdej zimy, ludzie z wioski wybierali się do Kathmandu, mój ojciec zabrał mnie ze sobą mówiąc matce, że wybieramy się na kilka tygodni do pobliskiej wioski. Kathmandu przemilczał.
Na odchodnym poprosił matkę, żeby mi dała kathak, tradycyjny szal, który ofiarowuje się wybierającym się w podróż. Zdenerwowało ją to i mi takiego nie dała, a ojcu przykazała, że ma mnie z tej podróży przywieźć z powrotem. Dotarliśmy do Kathmandu po 4 tygodniach ciężkiej podróży i tam spędziliśmy półtora miesiąca mieszkając w okolicy stupy Boudhanath. To tam właśnie mój ojciec wyraził swe życzenie, abym został mnichem. Wszystkie jednak decyzje pozostawił mnie. Nie tylko taką, czy chcę zostać mnichem, ale pozostawił mi też wybór tradycji pomiędzy Nyingmą i Bonem. Nie wykluczył też dowolnej innej tradycji, ale ja zdecydowałem, że będzie to Bon i już w 1990 roku znalazłem się pośród pierwszych mnichów rozpoczynających swe studia w Triten Norbutse. Ojciec mi obiecał, że zimą, za rok mnie odwiedzi.
Rano nauk w klasztorze udzielał Jego Eminencja Yongdzin Rinpocze, a popołudniami czytało się i pisało. Nie mieliśmy jeszcze wtedy szkoły dialektycznej, czy filozoficznej, ani żadnej grupy medytacyjnej, medytowaliśmy jednak tyle, ile dało radę, dwa razy w ciągu dnia. W roku 1994 ukończona została nowa duża gompa, a na jej konsekrację zaproszony został Lungtok Tenpei Nyima Rinpocze. Po jego wizycie ruszyła szkoła dialektyczna i grupa medytacyjna. Ja dołączyłem do szkoły dialektycznej. Ówcześnie, w Triten Norbutse mieszkało około 60 mnichów. A do dzisiaj szkołę ukończyło już ponad stu, którzy studiowali w tej szkole dialektycznej lub jakiejś innej, a oprócz tego, nadal w Triten kształci się ich około 200.

Kiedy znalazłeś się w klasztorze, byłeś małym chłopcem. Czy taka nadal jest tradycja w Tybecie i regionie Himalajów, żeby do klasztorów posyłać dzieci?
Rodzinny oddawały do klasztoru dzieci od wieków, gdyż uzyskanie edukacji klasztornej jest bardzo cenne. Była to najlepsza dla dziecka z opcji kształcenia. Moja edukacja, a także mojego brata, została okupiona wielkim rodzinnym wysiłkiem. Wiem, że mój ojciec mnie kochał, ale utrzymanie rodzinnej tradycji było dla niego czymś niezwykle ważnym. Zginął podczas drogi powrotnej z Kathmandu, kiedy na wysokości 5350 metrów zabrała go lawina. Nigdy więc już nie zobaczył matki. Do mnie natomiast, te smutne wieści dotarły dopiero po kilku miesiącach, ale nie dawałem im wiary, aż do czasu przyjazdu do Kathmandu ludzi z mojej wioski, którzy tę tragedię potwierdzili. Wiele więc rodzina poświęciła dla mojego dobra.

Co skłoniło cię do podjęcia studiów w klasztorze Bon?
Przede wszystkim, wcześniej spędziłem dużo czasu w klasztorze Samling, gdzie zdobyłem moje pierwsze doświadczenia odnośnie tradycji Bon oraz przebywałem w towarzystwie wielkich lamów, takich jak Yangton Lama Namgyal Wangdu, Nyelton Lama Tsewang Lhakyeb, Nyelton Yungdrung Dargye, mój ojciec Tsewang Tashi Choekhortshang i inni. Byli tam również jogini i joginki praktykujący tantrę i czerpałem swój związek z tradycją od nich wszystkich.
Czym się zajmowałeś podczas pobytu w klasztorze Triten Norbutse ?
Naukę w szkole dialektycznej rozpocząłem w roku 1994 i ukończyłem ją w roku 2009. Wtedy też uzyskałem tytuł „gesze”. W trakcie moich studiów zgłębiałem sutrę, tantrę i dzogczen oraz nauki tybetańskie, takie jak gramatyka, historia Tybetu, Zhang Zhung i regionu Himalajów. Ponadto uczyłem się astrologii, poezji, astronomii, kaligrafii, rysunku, malarstwa i śpiewów rytualnych. Noszę w sercu wielką wdzięczność dla JE Yongdzina Rinpocze za całą okazaną mi przez niego dobroć podczas nauki tych wszystkich tematów. Ta moja wdzięczność dotyczy także wielu innych nauczycieli, ale to właśnie Yongdzin Rinpocze opiekował się mną i wychowywał, jakby był moim rodzicem.
W czasie studiów podejmowałem się także innych obowiązków, jak na przykład przewodniczenie szkole dialektycznej lub sprawowanie przez 3 lata funkcji opiekuna gości odwiedzających Triten Norbutse. Przez rok pracowałem jako zarządca szkoły medycznej Bumshi oraz jako nauczyciel tradycji i religii. Byłem też sekretarzem fundacji Bonpo w klasztorze. Wziąłem udział w wielu konferencjach i seminariach poświęconych tradycji Bon, tybetańskiej i himalajskiej kulturze, środowisku i zagadnieniom utrzymania klasztoru.
Odkąd uzyskałem tytuł gesze zacząłem uczyć niektórych tematów związanych z tradycją Bon i młodszych mnichów i osoby świeckie.
Od 10 lat biorę też odpowiedzialność za wydawany w Triten Norbutse magazyn o tytule Dreypai Beltam. Jego redaktorem naczelnym zostałem w roku 2010.

Udawałeś się kiedyś na długotrwałe osobiste retrity?
Tak. Wkrótce po uzyskaniu tytułu gesze udałem się na 100-dniowe odosobnienie i wykonywałem praktyki tsa-lung, trulkhor i tummo.

Z jakiego powodu wybrałeś życie na Zachodzie?
Kiedy jeszcze studiowałem w Triten Norbutse miałem dwie okazje przyjazdu do Europy wraz z grupą prezentującą taniec cham i odwiedziłem wtedy Francję, Włochy, Szwajcarię i Belgię. Kraje europejskie zaciekawiły mnie wtedy bardzo. Potem, po uzyskaniu tytułu gesze, bywałem czasem zapraszany do Europy i odwiedziłem Francję, Niemcy, Czechy, Austrię, Słowację i Polskę, gdzie wygłaszałem wykłady i czasem udzielałem nauk. Podczas mojej czwartej wizyty na Zachodzie w roku 2013, miesiąc czasu spędziłem w Wiedniu. W międzyczasie poruszałem się po Europie i gdzieniegdzie uczyłem, aż w końcu w grudniu 2014 roku dotarłem do Ciamma Ling. Od tego czasu odbyło się ze mną kilka retritów w Wildze. Udzielałem też nauk w różnych miastach Polski. Wykonuję rytuały na zamówienie. A tu w Ciamma Ling codziennie rano i wieczorem mamy sesję praktyki, która dla każdego jest otwarta.

Kiedy spotkałeś Tenzina Wangyala Rinpocze?
Znamy się od długiego już czasu, bo jeszcze studiowałem, gdy się poznaliśmy. W 2014 roku Rinpocze poprosił mnie o przyjazd do Ciamma Ling w roli lamy – rezydenta z zadaniem nauczania w ramach polskiej sangi oraz w Europie. Pełniłem wtedy funkcję sekretarza klasztornego, więc przyjechać mogłem dopiero po uzyskaniu zgody Yongdzina Rinpocze i Khenpo Tenpy Yungdrunga Rinpocze.

Masz plany powrotu kiedyś w przyszłości do Dolpo?
Nie wiem. To trudny temat, bo zdecydowałem się zostać w Ciamma Ling w Polsce, ale z pewnością Dolpo chcę odwiedzić. Ostatni raz kiedy widziałem matkę był w 2011 roku. Tam w Dolpo nie mają internetu, więc nie jest łatwy mój kontakt z rodziną. Rozmowy telefoniczne z kolei, nie dość, że są drogie, to jeszcze na dodatek nie oferują wysokiej jakości połączenia. Czasami rozmawiam z mieszkającymi w Kathmandu moim bratem lub siostrą i dowiaduję się o rodzinnych wydarzeniach od nich.

Chce teraz zadać kilka pytań na temat nauk Bon. Czy możesz wytłumaczyć dlaczego linia mistrzów przekazu odgrywa tak wielką rolę?
Zachowanie nauk w ramach linii jest czymś niezwykle ważnym. Nieprzerwana linia jest czymś na czym można polegać. Jest ona czystym i autentycznym źródłem wszystkich nauk Bon. Zawarta jest w niej także moc błogosławieństw, inicjalnie płynących od samego Kuntu Zangpo, pierwotnego Buddy, które kumulują się w niej, aż do dzisiaj. Przypomina to prawowitą sukcesję z mistrza na ucznia i tak dalej. Linia więc oznacza związek z oryginalnymi naukami oraz pełnię mocy błogosławieństw. Błogosławieństw nieprzerwanie płynących, począwszy od samego Kuntu Zangpo, które poprzez naszego mistrza docierają do każdego z nas.
Można powiedzieć, że gdy przerwaniu ulegnie linia, przypomina zerwaną malę, w której rozłączeniu uległy wszystkie koraliki i nie nadaje się już ona do użytku. Gdybyś przyjął schronienie, ślubowania, przekazy i nauki od kogoś, kto znajduje się poza linią przekazu, nie wyda to wielkich owoców, ponieważ brak będzie mocy błogosławieństwa ze względu na brak związku z Bonem.

Istnieje Drzewo Schronienia, które obrazuje starożytne linie Bon wywodzące się od pierwotnego Buddy. W internecie znalazłem trochę wyjaśnień na ten temat, lecz wciąż mam wątpliwości. Czy ty więc możesz udzielić wyjaśnień na ten temat?
Drzewo Schronienia nosi tybetańską nazwę „Tsog-shing” i obecna jego wersja pochodzi z klasztoru Men-ri, stąd też jest dobrze znana pośród praktykujących bon. Strukturę całej thanki zaprojektował na podstawie odpowiednich tekstów Yongdzin Rinpocze. Kiedy spojrzysz na Drzewo Schronienia, nie musisz zaczynać kontemplacji tego obrazu obserwując najpierw to, co jest na dole i poruszając się ku górze. Możesz zacząć bowiem od centralnej postaci personifikującej twojego rdzennego lamę.
Głównym bóstwem namalowanym jako największa rozmiarem postać jest siedzący na tronie podtrzymywanym przez śnieżne lwy, Shenlha Ökar i to on właśnie reprezentuje naszego rdzennego lamę. Wierzymy, że nasz rdzenny lama jest ucieleśnieniem Buddy Trzech Czasów – przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. A także wszystkich yidamów i dakiń. Ten znakomicie przyozdobiony, siedzący na tronie w odzieniu Budda jest Sambhogakają, czyli po tybetańsku „dzogku”.
Ponad głową Shenlha Ökar, w środkowej części malowidła, znajduje się grupa mistrzów linii połączona z rdzennym mistrzem klasztoru Men-ri, Nyame Sherabem Gyaltsenem, który na malowidle jest drugi pod względem rozmiaru. Mistrz ten jest założycielem i pierwszym opatem klasztoru Men-ri.
Poniżej Sheraba Gyaltsena znajduje się 32 mistrzów, dzierżycieli linii opatów Men-ri. Wszystkie 3 linie, czyli zewnętrzna linia sutry, wewnętrzna tantry i tajemna dzogczen przekazu umysłu, gromadzą się przed Nyame Sherabem Gyaltsenem. A sam wielki mistrz, jakim był Sherab Gyaltsen przedstawiony jest jako mnich, podobnie jak pozostali zgromadzeni mistrzowie.
Ponad Sherabem Gyaltsenem znajduje się 5 zgromadzeń mistrzów trzech linii przekazu. Centralnie usytuowani wyłaniają się z Buddy Kuntu Zangpo. Te 3 linie przekazu dzogczen reprezentują Zhang Zhung Nyen Gyud. Po prawej stronie ponad Sherabem Gyaltsenem znajduje się linia mistrzów przekazu dzogczen Dragpa Korsum. A po stronie lewej znajduje się linia mistrzów przekazu dzogczen A-tri. Tapihritsa, wraz z 24 mistrzami znajduje się w linii Zhang Zhung Nyen Gyud. Na prawo od Sheraba Gyaltsena znajduje się też linia sutry, na którą składają się dwa rzędy mistrzów. Na lewo od niego jest linia mistrzów tantry, która także składa się z dwóch rzędów. Głównym jednak mistrzem jest Nyame Sherab Gyaltsen i dlatego to przed nim gromadzą się wszystkie trzy główne linie przekazu.
W prawym górnym rogu malowidła umiejscowiony jest Tonpa Szenrab ukazany pod postacią mnicha. Towarzyszą mu jego 4 główni uczniowie, których otaczają kręgi Buddów. Są to pozostali Buddowie w liczbie ośmiu [ Chodzi o pierwszych 9 Buddów przekazu doświadczenia mistrzów Zhang Zhung, którzy kontynuowali go przekazując jego znaczenie bezpośrednio z umysłu do umysłu. A skoro tak, to w sposób nieskażony nawet najbardziej subtelną percepcją świadomości. Przyjęło się ich nazywać Der Shieg Buddami. – przyp. tłum.], Buddowie Trzech Czasów (tyb. yug), Buddowie Dziesięciu Kierunków itd.
Na lewo od Sheraba Gyaltsena, w górnym rogu malowidła znajduje się Dungtsob Mucho Demdrug, a poniżej niego cztery rzędy bodhisattwów (tyb. yungdrung sempa).
Na prawo od Sheraba Gyaltsena znajdują się także yidamowie 4 poziomów tantry. Poniżej nich są męscy strażnicy, a na lewo od Sheraba Gyalsena znajduje się najważniejsza dakini Khandro Kalpa Sangmo, której towarzyszą 3 kategorie dakiń – mądrości, aktywności oraz karmiczne. Poniżej tych wszystkich dakiń umiejscowione zostały strażniczki żeńskie.

Czy możesz powiedzieć coś więcej o trzech liniach przekazu?
Linia Zhang Zhung Nyen Gyud bierze swój początek w Buddzie Kuntu Zangpo, który jest jednocześnie jednym z dziewięciu pierwszych jej Buddów. Nauki tej linii poprzez nieprzerwany przekaz 24 mistrzów dzierżone są zarówno przez Jego Świątobliwość Men-ri Trizina Rinpocze [Lungtok Tenpei Nyima Rinpocze – przyp. tłum.], jak i Jego Eminencję Yongdzina Rinpocze. Ta linia jest najważniejszym przekazem dzogczen, gdyż jej nauki nigdy nie musiały być ukryte pod postacią skarbów, czyli po tybetańsku – term. Pomimo różnych kolei dziejów, wzlotów i upadków, tradycja Bon utrzymywana była przy życiu i nauki linii Zhang Zhung Nyen Gyud przechodziły z mistrza na ucznia w nieprzerwanym przekazie ustnym.
Na znanym nam przedstawieniu Drzewa Schronienia, nauki linii dzogczen Drakpa Korsum wywodzą się od Buddy Shenlha Ökara i docierają do Nyame Sheraba Gyaltsena. One kiedyś były ukryte pod postacią skarbu, a odkrył je w okolicach XI wieku n.e. Shoton Ngodrub Drakpa.
Linia A-tri rozpoczęła się od Gongdzo Ritro Czienpo i również jej nauki były skarbem, którego odkrycia dokonał mistrz Sheczen Luga.
Linia sutry wywodzi się od Tonpy Szenraba, tym razem występującego pod postacią mnicha o imieniu Tonpa Tritsuk Gyalwa.
A tantra pochodzi od Trulszen Nangdena, Zangzy Ringtsun i Chime Tsughpu.

Możesz powiedzieć coś o Yungdrung Bon na tle innych tradycji?
Tradycja Yungdrung Bon wywodzi się od Tonpy Szenraba. Bon istniał zanim założono tradycję Yungdrung Bon. Za tym starym bonem pozbawionym założyciela, podążali ci, którzy czcili naturalne elementy, góry, rzeki itd. Ludzie ci wierzyli w egzystencję niewidzialnych duchów w naturze. Ten rodzaj bonu przetrwał również do dziś i znaleźć go można w Nepalu, Indiach, Bhutanie, czy Mongolii.
Yungdrung Bon wymaga użycia analitycznego umysłu i uzyskania doświadczenia medytacyjnego i dopiero tą drogą starania się o wyzwolenie z cierpienia wszystkich czujących istot. Zawarta jest w tym metoda pomocy innym istotom polegająca na wspaniałych czynach i demonstrowaniu szlachetnych cech. W samym Yungdrung Bon istnieją dwa podejścia – jedno od strony podmiotu, a drugie od strony obiektu. Pojęcie „podmiot” rozumiane jest tutaj jako wszystko, na co składają się słowa, czyli na przykład książki lub nauki. „Obiekt” zaś tutaj, oznacza wyzwolenie, współczucie i stan naturalny.

Dziękuję za wszystkie twoje wyjaśnienia. Aby wywiad ten zakończyć, może coś jeszcze przekażesz czytelnikom?
Życzę wszystkim uczniom Tenzina Wangyala Rinpocze oraz członkom innych sang Bon, aby się rozwijali i kontynuowali swoją praktykę. Pomoże im to w ich własnym życiu oraz w osiągnięciu kiedyś oświecenia, a ich praktyka przynosić będzie pożytek dla czujących istot.

Wywiad przeprowadził Ton Bisscheroux
Tłumaczenie – J. Kotas

Translate »